Blog

OPEN SOURCE TO NIE OPROGRAMOWANIE – TO SPOSÓB MYŚLENIA O RZECZYWISTOŚCI

W czasach internetowej prehistorii dzielenie się kodem źródłowym było dla programistów zjawiskiem tak samo naturalnym jak komputery. Zmieniło się to w latach 80., kiedy wielkie firmy ze względów biznesowych zaczęły uniemożliwiać modyfikowanie sprzedawanych przez siebie programów. Dziś, w czasach powszechnego dostępu do internetu, idea wspólnego rozwijania oprogramowania i dzielenia się rezultatami pracy znów święci triumfy.

Oprogramowanie open source jest wszędzie. Wystarczy wspomnieć przeglądarkę Firefox lub system operacyjny Android. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Ten, kto zagląda pod maskę internetowych aplikacji, wie, że technologie o otwartym kodzie źródłowym są podstawą internetu.

Filozofia open source i pokrewnego ruchu wolnego oprogramowania jest prosta: tworząc oprogramowanie, należy się upewnić, że każdy człowiek na ziemi będzie mógł dowolnie je wykorzystać, zmodyfikować i przekazać kolejnym użytkownikom. W tym celu należy udostępnić kod źródłowy programu wraz z odpowiednią licencją, która zapewnia powyższe wolności w świetle prawa. Ale właściwie po co? I jakie to może mieć znaczenie dla instytucji kultury?

Jak pokazuje praktyka, wokół technologii open source, zwłaszcza tych najpopularniejszych, gromadzi się społeczność, która dba o rozwój projektu, proponuje zmiany, naprawia nowo odkryte błędy i szuka nowych zastosowań kodu. Tak stało się w przypadku WordPressa – systemu zarządzania treścią, który powstał jako narzędzie służące do blogowania, a obecnie znajduje zastosowanie przy znacznie bardziej skomplikowanych serwisach WWW.

Większość stron Małopolskiego Instytutu Kultury funkcjonuje obecnie na bazie WordPressa. Ale nie zawsze tak było – przed 2011 rokiem nasza instytucja posiadała system służący do publikacji treści w internecie. Jego kod, jak w przypadku wszystkich komercyjnych aplikacji, nie był otwarty, nie mogliśmy go modyfikować, a każda ingerencja w funkcjonalność systemu wymagała angażowania firmy programistycznej.

Rezygnacja z takiego rozwiązania na rzecz oprogramowania open sourceprzyniosła wiele korzyści, nie tylko finansowych. Nauczyliśmy się sami modyfikować kod stron w taki sposób, by odpowiadał naszym potrzebom. Często wykorzystujemy w tym celu darmowe rozszerzenia pisane przez innych użytkowników WordPressa. Czujemy się bezpiecznie, bo regularne aktualizacje oprogramowania są błyskawicznymi odpowiedziami na błędy odkryte przez społeczność programistów z całego świata. Mamy pewność, że nasz system zarządzania treścią nie zestarzeje się i nie zniknie z rynku – jest wciąż dostosowywany do najnowszych trendów i technologii rządzących siecią.

Ale technologiczne korzyści to nie wszystko. open source to dla nas przede wszystkim wolność tworzenia i publikowania. Możemy w dowolnym momencie zbudować zupełnie nowy serwis – na przykład ten, z którego właśnie korzystasz – lub zmodyfikować istniejącą witrynę. Możemy szybciej i sprawniej dzielić się zasobami oraz istnieć w internecie na naszych warunkach, bez sztywnych ram i ograniczeń.

To właśnie ta wolność jest istotą idei open source – filozofii wspólnego, nieskrępowanego działania, poszukiwania innowacyjnych i elastycznych rozwiązań, otwartości na zmiany i pomysły przychodzące z zewnątrz.

W kontekście działalności kulturalnej brzmi to wyjątkowo sensownie.